Marzec 1846. Paryż. George Sand do Ludwiki Jędrzejewiczowej, siostry Fryderyka Chopina: „Droga, dobra przyjaciółko. Chcę Ci jeszcze raz, powiedzieć, że Cię kocham, chociaż Chopin pozostawił mi tylko krótką chwilę, zanim swój list zaklei i odniesie na pocztę. Ściskam Cię więc w pośpiechu, lecz z całej duszy; wiesz dobrze, jak życzymy szczęścia Tobie, a zdrowia Twojej matce ukochanej i drogim dzieciom! Fryderyk miewa się nieźle, chociaż marzec jest w tym roku bardzo zimny i smutny w porównaniu z lutym, który był tu prawdziwym wybrykiem natury — tak był słoneczny i ciepły. Teraz mamy deszcze z gradem, chmury i znosimy wszelkie kaprysy niepewnego i zmiennego nieba. Jednakże nasz drogi Fryc nie jest chory i pracuje, moim zdaniem, za wiele nad swoimi lekcjami. Z drugiej strony, bezczynność nie godzi się z jego ruchliwym i nerwowym usposobieniem. Wkrótce porywam go jednakże jego ubóstwiającym go uczennicom i uprowadzam do Nohant, gdzie będzie musiał dużo jeść, dużo spać i trochę komponować.”